Przyszła mi chęć na nowe ciepluśkie papcie na jesień i zimę, coby mi stopy nie marzły. Wykorzystałam wyłącznie materiały z odzysku: gruby filc (taki techniczny, przyniesiony przez tatę z piwnicy :D), polar w prążki z kocyka i kolorowy materiał z sh :) Efekt jest taki:
A tak wyglądają na nogach:
Dzięki grubemu filcowi i dodatkowej warstwie polaru w podeszwie są naprrrawdę cieplutkie, uchronią mnie przed marznięciem stóp wieczorami :) Ich forma różni się od większości domowych balerinek pokazywanych w tutorialach, bo zrobiłam je według własnego pomysłu i pomiarów (dzięki temu są idealnie dopasowane do moich stóp :D)
Polecam uszycie sobie takich wszystkim zmarzluchom! ;-)
Widzę, że przygotowania do zimy rozpoczęte. Z takimi papuciami żaden chłód Ci nie grozi. Wyglądają wspaniale. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńOj, i ja znam zalety takich 'papciów':D bezcenne i niezastąpione.
OdpowiedzUsuńCoś akurat na moje wiecznie zimne odnóża :)))) Tylko skąd ja wezmę filc techniczny :))))
OdpowiedzUsuńP.S.
Cieszę się, że jednak nie zarzuciłaś maszyny, tak jak straszylaś :))
o jaaaa... zazdroszczę, bo mnie takie śliczne i równe nie wychodzą i leżą teraz gdzieś karakany wciśnięte w kąt.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo ładne i kolor jak na kapcie bardzo mój, bo lubię mieć akcent na stopach w domu :D
Teraz mam wściekle żółte, ale niestety kupne :)
Jakie słodkie kapciuchy!!!
OdpowiedzUsuń