Spódniczka, ta akurat uszyta wg planu, za to materiał zużyty do ostatniego centymetra...
Tildowy królik, tym razem mój <3 bo stwierdziłam, że mi podoba się tak samo, jak dzieciakom, którym szyłam poprzednie :)
A teraz mój zdecydowanie ulubiony szyciowy cel: TOREBKI :))
Podszyta flizeliną miniaturowa nerka na zapinanej na rzep gumie, na to co najlepiej mieć zawsze przy sobie:
Niewielka kopertówka... a może raczej koperta ? w żywych kolorach, usztywniona sztywnikiem i ociepliną, jeszcze bez pomysłu na jakikolwiek "zawieszacz":
Uniwersalna szara torebeczka z klapką w cekiny, uszyta z alcantary i również usztywniona :) :
I na koniec moja zdecydowana faworytka, czyli kopertówka w marynarskim stylu, która "wyprostowana" zmieściłaby nawet format A4:
A tu poniżej powód mojego rozleniwienia i błogiego stanu, czyli weekend w Żywcu, takie właśnie zielone, puste ścieżki, szukanie trasy z mapą w ręku, od czasu do czasu niedalekie błądzenie, bez pośpiechu, bez nikogo więcej, tylko My...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz