niedziela, 26 sierpnia 2012

Zgodnie z obietnicą własną nadrabiania ciąg dalszy. Co prawda leniwie, z narzędziem pracy na kolanach, z dobrą muzyką w tle, ale działam. So, well, hmm...Na początek dzianinowa, ażurowa bluzeczka dla Kami, ostatecznie o wymiarach nieco innych niż planowane, skończona i ufocona krótko przed Jej wyjazdem:




Spódniczka, ta akurat uszyta wg planu, za to materiał zużyty do ostatniego centymetra...




Tildowy królik, tym razem mój <3 bo stwierdziłam, że mi podoba się tak samo, jak dzieciakom, którym szyłam poprzednie :)




A teraz mój zdecydowanie ulubiony szyciowy cel: TOREBKI :))

Podszyta flizeliną miniaturowa nerka na zapinanej na rzep gumie, na to co najlepiej mieć zawsze przy sobie:


 


Niewielka kopertówka... a może raczej koperta ? w żywych kolorach, usztywniona sztywnikiem i ociepliną, jeszcze bez pomysłu na jakikolwiek "zawieszacz":

 


Uniwersalna szara torebeczka z klapką w cekiny, uszyta z alcantary i również usztywniona :) :




I na koniec moja zdecydowana faworytka, czyli kopertówka w marynarskim stylu, która "wyprostowana" zmieściłaby nawet format A4:




A tu poniżej powód mojego rozleniwienia i błogiego stanu, czyli weekend w Żywcu, takie właśnie zielone, puste ścieżki, szukanie trasy z mapą w ręku, od czasu do czasu niedalekie błądzenie, bez pośpiechu, bez nikogo więcej, tylko My...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz